Nominuję świadomie

Ostatnie dni nominacji do nagrody im. Zajdla poświęciłam na nadganianie zaległości, bo w końcu #NominujęŚwiadomie. Chwała moim rodzicom za podsycanie mojej miłości do książek, efektem czego jest szybkie czytanie więc zdążę jakby co, takie 200 stron jednego z faworytów pyknęłam w jeden wieczór. O dziwo, tym razem z książkami jestem w miarę na bieżąco, za to opowiadania zostały w tyle. Czyli totalnie odwrotnie niż w zeszłym roku.

W drogę na podbój antologii. I jasne, przed głosowaniem jeszcze będzie czas nadrobić braki i bedzie łatwiej, bo mniej pozycji, ale wolę czytać wcześniej, zwłaszcza że mnie od połowy czerwca właściwie nie ma 😃 Zatem do boju!

Sprawdziłam co mam, czego mi brakuje, co jeszcze mogę sobie odświeżyć i przypomnieć i uzbrojona w Zew Zajdla, anielską cierpliwość i techniki poszukiwawcze rodem z Conan Doyle’a ruszyłam na poszukiwania opowiadań online. Podróż prawie w głąb siebie.

1. Odkryłam, że istnieją antologie o znikomym nakładzie i bez wersji ebookowej. Niektóre można dostać w biurze, tylko w jeden dzień tygodnia, między 12:00 a 16:00. Autentyk. Nie wiem jak mam świadomie nominować takie opowiadania. A nawet jeśli zostaną nominowane przez kogoś innego – nie mogę na nie głosować, bo nie mam jak się do nich dostać. Południowa Polsko, czemu mi to robisz.

2. Odkryłam, że istnieją antologie w wersji darmowego ebooka osadzone na stronie, z wyłączoną opcją ściągnięcia na dysk i wyjątkowo kijowym systemem powiększania lub edytowania czcionki. Jako osoba ze wzrokowymi triggerami migreny serdecznie nie pozdrawiam pomysłodawcy. Nie jestem w stanie skończyć czytać podczas jednej wizyty, bo fizycznie przestaję widzieć tekst.

3. Dowiedziałam się, że jak komuś nie odmienia się nazwisko, to jest to redflag i trochę śmiechłam.

4. Odkryłam całą masę publicystyki publikowanej z prozą, którą – patrząc na tytuły – przeczytałabym z zachwytem, ale nie mogę, bo nie są dostępne. Południowa Polsko, czemu mi to robisz #2 (I to jeszcze TA ekipa, która była w stanie sprawić, że żałuję że jestem skąd jestem, a nie z innego miejsca. Ta, dla której rozważyłabym nawet przeprowadzkę. -50 do charyzmy)

5. Odkryłam, że żeby przeczytać pewne zbiory opowiadań, trzeba znać odpowiednią osobę, być w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie i znać sekretny uścisk dłoni. I niby fajnie, tylko tym “odpowiednim miejscem” jest wieś pośrodku lasu (serio). Gdyby to było Kaszëbë, gdzie zostawiłam serce – jeszcze bym się zastanawiała czy nie jechać. Na tej szerokości na wschód moja miłość kończy się na Malborku więc odpada mi kolejny zbiór.

Ale żeby nie było, że tylko marudzę:

1. Odkryłam, że coraz więcej publikacji robi audiodeskrypcje. Coś niesamowitego i bardzo propsuję. Zwłaszcza w czasach gdy niezwykle trudno wytłumaczyć niektórym dlaczego takie rzeczy są potrzebne. Twardo mam nadzieję, że stanie się to zdroworozsądkowym standardem i wrażliwość na poziomie pantofelka odejdzie w niepamięć.

2. Po raz pierwszy miałam więcej kandydatów do nominacji niż miejsc na liście i musiałam się poważnie zastanowić. Konkurencja w tym roku jest na fajnym poziomie.

3. Dostępność to szeroki temat. Moją ulubioną antologię odkryłam z zaskoczeniem na trzech swoich urządzeniach. Nawet nie wiem kiedy ją sobie wrzucałam, ale zrobiłam to na każdym sprzęcie, z którego korzystam i przejechała ze mną prawie 10 000 kilometrów. Mogłam czytać tam, gdzie chciałam. Sama możliwość przerzucania plików między telefonem, dyskiem, czytnikiem, tabletem i PCtem bez nerwów to coś tak pomocnego gdy jest się w biegu, że maksymalnie propsuję tu pewne kolorowe zwierzątko oraz wydawnictwo z cyferką, bo łatwo, szybko i bezboleśnie dostaję czego szukam – tam gdzie chcę. Kocham całym serduszkiem. I choć ta wolność nie jest jeszcze standardem – a szkoda – coraz więcej antologii stawia na tę swobodę i dostępność dla osób, które z różnych względów nie mogą się pojawić na każdym konwencie w Polsce, a też chcą Zewić.

4. Wymierzyłam pokój i jednak zmieści mi się jeszcze jeden regał ❤ Albo ze dwa, bo i tak je zapełnię.

Nominacje zgłoszone, faworyci obstawieni, można wracać do czytania 😃

Autostopem przez fandom

Długo zastanawiałam się czy to napisać. Zacznę od tego, że uwielbiam polski fandom. Jest pełen wspaniałych ludzi, od których wiele się uczę i jestem dumna, że jestem jego częścią. Żeby nie było – to nie jest tak, że w fandomie nie ma dram. Są, bo mój fandołek taki piękny, ale pełen ludzi o silnych opiniach, natomiast zazwyczaj są to takie hush hush historie, ot – zakulisowe ploteczki. Duża drama zdarza się raz na rok, może dwa. Tak więc gdy trafią się dwie sprawy prawie równocześnie – oj… Cóż, nawet we wspaniałej ekipie trafić można czarne owce. Dziś będzie o zarabianiu na konwentach i o tym kto komu powinien płacić.

Continue reading