Piątek 13., bójcie się!

Piątek 13. Wyobraź sobie, że jesteś pracownikiem sklepu budowlanego, tego na C. Powoli kończy się Twoja zmiana, jeszcze tylko trochę i do domu. Kątem oka zauważasz dwie dziwne osoby wchodzące do placówki. Zamierasz na moment. Błyskawicznie je rozpoznajesz, są tu w końcu po raz czwarty w tym tygodniu, bywają tu też dość często. Robisz szybki unik za regał z instalacjami grzewczymi. Może Cię nie zauważą. Może tym razem nie wpadły na pomysł wymiany grzejnika.

Boisz się, bo zadają dziwne pytania. Przychodzą po silikon do kafelków, a wychodzą z wiertarką. Szukają farby, a wychodzą z kinkietami. Zaczynasz mieć tik nerwowy pod okiem. Czego chcą od Ciebie teraz? Pytały już w tym tygodniu o umywalki z płaskim dnem i dywany w jakiś dzikich wymiarach. Potem kazały sobie opowiadać o termach bezciśnieniowych i zabrały dwa opakowania kleju do tapet plus dwie rolki z całkiem fajnym wzorkiem. Potem przyjechały po jeszcze jedną rolkę. Chciałeś im powiedzieć, że jest w innym odcieniu niż poprzednie, a kleju wystarczy im na 20 rolek, ale zbiły Cię z tropu pytając o wężyki do prysznica i kłócąc się o to czy kran wychodzi z wanny czy ze ściany.

Poszły, zniknęły gdzieś za rogiem, oddychasz z ulgą.

Zaczynasz czuć się bezpiecznie, gdy nagle uświadamiasz sobie, że przecież mogły obejść alejkę i wyjdą za Twoimi plecami… Zamykasz oczy, w myślach robisz rachunek sumienia, zaklinasz Karmę, obiecujesz przeprowadzać babcie przez przejścia dla pieszych i nosić im zakupy. Ale Karma pamięta jak zostawiłeś rozpakowanie palety porannej zmianie. “Przepraszam pana” – słyszysz za plecami. Wzdychasz, odwracasz się z uśmiechem numer 5 i korporacyjnym sloganem na ustach, który zamiera Ci w gardle gdy widzisz stojące przed Tobą uśmiechnięte osóbki. Jedna ma podbite oko, druga klej do tapet we włosach i rolkę tapety w ręku. Obie są ubrane roboczo i są bardzo zadowolone, że Cię dorwały. “Potrzebujemy noża i gwoździ.””A…alejka 80” wyduszasz, czekając na kolejny cios w postaci głupiego pytania. Może nagle będą chciały kosiarkę albo piłę tarczową? Ta z klejem bardzo lubi wkrętarki elektryczne i szlifierki, ta z limem przyszła raz po lampę, a wyszła z kafelkami na taras. Ale nie, dziękują i idą we wskazanym kierunku. Opierasz się o regał, czyżbyś jednak zasłużył na karmiczne szczęście? Czyżby tak łatwo dały Ci spokój? Patrzysz jak odchodzą, a Twoi koledzy rozpaczliwie usiłują sie przed nimi ukryć. Jeden wspiął się na regał, drugi zanurkował pod zlewozmywak i zamknął się w szafce. Trzeci uciekł wózkiem widłowym. Czwarty nie zdążył uciec, dopadły go. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale nie możesz się oprzeć. Podkradasz się za regał i słuchasz czego oczekują od Twojego nieszczęsnego kolegi. “Proszę nam opowiedzieć o nożach. Potrzebujemy noża do dywanu i noża do tapet, bo zgubiłyśmy poprzedni” mówi ta z podbitym okiem. “I gumowego młotka!” dodaje ta z klejem i tapetą. Kolega na moment głupieje, ale odzyskuje mowę. Jest tu nowy, jeszcze ich nie zna. Dość sprawnie wciska im odpowiedni sprzęt, ten sam którego używasz w domu. Puszczają go wolno, muszą być zmęczone. Mimochodem słyszysz ich rozmowę. “A po co nam gumowy młotek?” “Bo nie mamy! Choć w sumie możemy przecież użyć zwykłego. A myślisz, że mają to coś do trzymania gwoździ? Jak będziemy walić w gwoździe, to znając nas – nie trafimy.” “A jak to się nazywa?” “Nie wiem, ale jest fajne i takiego jeszcze nie mamy.” Zamierasz, usiłujesz wtopić się w półkę. Nie czujesz się na siłach słuchać kolejnego “i tam jest taki dzynks, który robi takie coś.” Przeżyłeś to już 3 razy w tym tygodniu. Ale nie, odchodzą w stronę kas. Oddychasz z ulgą. Już, już Ci lżej na sercu, gdy dobiega Cię ich rozmowa: “ej, a jutro po co tu przyjedziemy?” “Nie wiem, coś pewnie znowu wymyślimy, bo jutro przyjedzie bojler. Boli mnie oko, chyba będę mieć limo.” “To po co biłaś się z deską do prasowania? Mówiłam, żebyś dłużej trzymała mrożonkę!”

Przeraża Cię wizja kogoś tłukącego gumowym młotkiem w termę. Te dwie stać na wszystko. Zwłaszcza gdy oczami wyobraźni widzisz, jak ta z limem ćwiczy kung fu z morderczą deską do prasowania, a ta druga przytula się do ściany posmarowanej klejem. Chciałbyś im wytłumaczyć, że mówią “bojler” na podgrzewacz do wody, a to dwa inne byty, ale jak kolega próbował, to wpuściły go w maliny każąc sobie tłumaczyć ile to jest 4,4kW poboru mocy w przełożeniu na czajniki. Nie masz na to siły. Odklejasz się od regału i idziesz prosto do kierownika zmiany powiedzieć mu, że jutro Cię nie będzie. Właściwie to weźmiesz wolne do końca miesiąca. Ten remont musi się kiedyś skończyć, inaczej te dwie nerwowo wykończą cały oddział.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *