Pieniądze szczęścia nie dają, ale można za nie kupić myjkę ciśnieniową, a to już coś. Myjka ciśnieniowa to wielowymiarowe WD-40 – na poziomie fizycznym i metafizycznym. Nie zapraszam do dyskusji, bo nie ma o czym.
Jak to jest mieć myjkę ciśnieniową? Dobrze?
Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo nie dobrze. Gdybym miała powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej – powiedziałabym, że ludzi. Ludzi, którzy polecili mi najlepszy model myjki ciśnieniowej, którzy podali pomocną dłoń gdy zastanawiałam się czy jest mi potrzebna aż taka siła strumienia. I co ciekawe, właśnie te przypadkowe porady wpływają na nasze życie.
Chodzi o to, że kiedy w tradycyjny sposónb czyści się pewne powierzchnie, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się oczekiwanego efektu, który by tak rzec, pomaga nam osiągnąć wewnętrzny spokój. Ja miałam szczęście, by tak rzec, ponieważ znalazłam myjkę ciśnieniową. I dziękuję życiu. Dziękuję mu, życie to śpiew przy myciu płyt podłogowych, ścian, wylewki na tarasie. Życie to taniec! (Nawet jak tak na prawdę “tańczysz” jak połamaniec, bo pod koszulkę wlazła Ci mrówka; usiłujesz równocześnie się jej pozbyć i złapać słuchawkę, która wypadła Ci przy tym z ucha, bo jak wleci w wodę to pozamiatane). Życie to patrzenie na wymytą zaprawę, to fakt, że naprawiając co się zepsuło, można się nauczyć podstaw budowlanki, a to zawsze dodatkowo zajmuje umysł i uspokaja zabiegane myśli. Jak się ma dużo na głowie, to myjka ciśnieniowa daje potrzebny fizyczny wysiłek i chwilę wytchnienia, a to zawsze na propsie. Lepiej się męczyć fizycznie niż psychicznie.
A jeśli ktoś uważa, że to nie jest wysiłek fizyczny godny karnetu na siłkę, to ewidentnie nigdy nie przenosił 100-litrowych doniczek żeby zrobić miejsce ani nie rzucał się na ratunek przedłużacza, w kierunku którego radośnie płynął strumyk wody. Zero do setki w ułamek sekundy. Chce ktoś szczepkę monstery?
Wielu ludzi pyta mnie o to samo: ale jak ty to robisz? Skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie do wszelkich narzędzi, to właśnie ono sprawia, że dziś na przykład odszoruję taras, a jutro oddam się pracy społecznej i będę strumieniem z myjki gonić z ogródka akwizytorów i przedstawicieli lokalnych samorządów. Albo kupię sobie wiertarkę.
Bo jak to jest mieć wiertarkę? Dobrze? Cóż, moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo nie dobrze…
Ten post nie jest sponsorowany przez producentów myjek ciśnieniowych ani narzędzi budowlanych, ale jestem otwarta na propozycje XD